Jak dawniej w Krakowie karano handlarzy…

Ostatnimi czasy często bywam na Placu Imbramowskim… w związku z czym kilka stoisk “mam już spalonych”. Znaczy więcej na nich nie kupię.

Przykładowo:
Pani z jajkami (teoretycznie ekologicznymi jak ma napisane, w praktyce jednak nie za bardzo bo oznaczenie na jajkach – unijna 3 – mówi co innego ). Było nie było ekologiczne czy nie… w każdym razie kupiłem sobie u niej 5 jajek, a policzyła mi jak za 10 – przecież wszyscy kupują po 10 więc mogła sie pomylić. Niestety o fakcie dowiedziałem później, patrząc na stan portfela, gdyż resztę od razu tam wrzuciłem.

Pan od pokrywek, rzecz jasna mnożąc ileś tam razy kwoty po 20,25 i 30 gr mógł się pomylić. Wystarczyło, że postałem chwilę dłużej przy stoisku patrząc na niego krzywym wzrokiem, by przeliczył kwotę jeszcze raz poprawnie.

Podobnie kiedyś miałem z jakimiś warzywkami, wystarczy krzywy wzrok po podliczeniu wszystkiego, by sprzedawcom przypomniały sie podstawy matematyki…

Inna pani od warzyw – często zmieniała jak widać ceny, bo policzyła mi towar po starych “wyższych” cenach.

Zapewne nic nowego nie odkryłem, ale jak tu wracać do takich “handlarzy”?

Na szczęście jest kilka stoisk gdzie matematyka jest na uczciwym poziomie, a nawet z przekłamaniem w drugą stronę 😉 Przykładowo wczoraj kupują paprykę, usłyszałem od gościa który dawał mi jakiegoś gratisa do siatki “Masz Pan, przecież wójtowi nikt nie powie” – cokolwiek to miało znaczyć.

W każdym razie tak przyglądając się temu wszystkiemu, czasem miałoby się ochotę powrócić do średniowiecza i do starych metod karania… Bo co innego robić, gdy ktoś mnie oszukuje kilka groszy? – na Policję z tym nie pójdę. Ale taki kojec? – myślę niezła zabawa by była.

Bo jak donosi Adamczewski*, dawniej przekupki na rynku krakowskim kazano “kojcem”. Wkładano je do kosza i zamykano, z kojca można było się wydostać maleńkim otworem, co jednak nie było łatwe. Przekupka nieraz w kojcu przetaczała sie przez cały rynek ku uciesze zgromadzonych, zanim się z niego wydostała 🙂

To musiała być zabawa…

*Jan Adamczewski, “Nie od razu Kraków rozkopano”, Wydawnictwo Literackie Kraków 1963, str 73

2 komentarze do “Jak dawniej w Krakowie karano handlarzy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *