Ostatnimi czasy często bywam na Placu Imbramowskim… w związku z czym kilka stoisk “mam już spalonych”. Znaczy więcej na nich nie kupię.
Przykładowo:
Pani z jajkami (teoretycznie ekologicznymi jak ma napisane, w praktyce jednak nie za bardzo bo oznaczenie na jajkach – unijna 3 – mówi co innego ). Było nie było ekologiczne czy nie… w każdym razie kupiłem sobie u niej 5 jajek, a policzyła mi jak za 10 – przecież wszyscy kupują po 10 więc mogła sie pomylić. Niestety o fakcie dowiedziałem później, patrząc na stan portfela, gdyż resztę od razu tam wrzuciłem.
Pan od pokrywek, rzecz jasna mnożąc ileś tam razy kwoty po 20,25 i 30 gr mógł się pomylić. Wystarczyło, że postałem chwilę dłużej przy stoisku patrząc na niego krzywym wzrokiem, by przeliczył kwotę jeszcze raz poprawnie.
Podobnie kiedyś miałem z jakimiś warzywkami, wystarczy krzywy wzrok po podliczeniu wszystkiego, by sprzedawcom przypomniały sie podstawy matematyki…
Inna pani od warzyw – często zmieniała jak widać ceny, bo policzyła mi towar po starych “wyższych” cenach.
Zapewne nic nowego nie odkryłem, ale jak tu wracać do takich “handlarzy”? Czytaj dalej →